Niewielu matkom udaje się pogodzić karierę w show-biznesu i macierzyństwo. Magdalena Schejbal właśnie doświadcza tych rozterek na własnej skórze. Chyba sama nie przypuszczała, ze urodzenie dziecka tak bardzo ją zmieni. Dotąd chętnie imprezująca aktorka zupełnie zmieniła swoje priorytety:
Jestem domatorką i uwielbiam spędzać czas z Ignasiem i Michałem - wyznaje w rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy. Mam też bardzo fajnych sąsiadów, z którymi spotykamy się od czasu do czasu. Poza tym, jak się jest już mamą, kontakty międzyludzkie trochę się rozluźniają. Stara gwardia się wykrusza, bo nie jest się osobą atrakcyjną towarzysko, z którą można iść np. na imprezę. Ale nie żałuję tego.
Problem w tym, że chwile spędzone w domu stały się dla Schejbal luksusem. Odkąd wróciła do pracy, odkryła, że nie może widywać synka tak często, jak by chciała.
Choć była to trudna decyzja, chciałam powoli wrócić do pracy - tłumaczy aktorka. Kiedy miałam pierwszy dzień zdjęciowy na planie serialu, byłam przekonana, że świetnie sobie poradzę. Jednak po powrocie do domu zarówno ja, jak i mój synek Ignacy zalaliśmy się łzami. Miałam wyrzuty sumienia, że pracuję i zostawiam dziecko w domu. Najbardziej rozbijająca jest myśl, że gdy wracam z pracy wieczorem, będę mieć dla syna niewiele czasu. Trzeba go wykąpać i położyć spać. Ale chyba wszystkie matki reagują emocjonalnie na takie rzeczy.
Na szczęście praca na planie pierwszej serii Szpilek na Giewoncie właśnie dobiega końca, więc Schejbal będzie miała więcej czasu dla synka i jego taty, z którym relacje układają się nadspodziewanie dobrze. Kto by pomyślał, że nieplanowana ciąża może okazać początkiem tak obiecującego związku.