Wczorajszy odcinek Tańca z gwiazdami upłynął pod znakiem żali i rzewnych wyznań uczestników. Mogliśmy posłuchać między innymi o zdartych do krwi stopach Anny Samusionek, tęsknocie Kasi Tusk za studiami, młodości spędzonej na sprzątaniu i gotowaniu u sióstr Franciszkanek Ivana Komarenki, czy też konieczności wysłuchiwania przez długie lata o Murzynku Bambo przez Omenę Mensah.
Wygląd bohaterów jak zwykle zwalał z nóg - te kolory, fryzury, ekspresja... Moją faworytką w kategorii ofiary stylizacji została Kasia Tusk, która z utapirowanymi włosami, czarnym okiem i w pretensjonalnej czerwieni wyglądała niczym pani z kiosku Ruchu. Jej występ Piotr Galiński określił jako "taki wielki klops". Mimo to w programie została. Cieszymy się - więcej zarobi i może kupi sobie w końcu nową torebkę.
Męska część widowni z pewnością entuzjastycznie przyjęła Omenę Mensah. Był dynamiczny jive, długie nogi, imponujący biust i odrobina egzotyki. Czego więcej chcieć? Nie rozumiemy jedynie kreacji Rafała Maseraka w materiale poprzedzającym występ pary, kiedy to tancerz biegał w te i z powrotem w pluszowym kostiumie lwa. Miało to widocznie jakiś związek z pochodzeniem lub znakiem zodiaku Omeny, do nas jednak zawiłe konotacje nie trafiły i Maserak w pluszu wzbudził jedynie niesmak.
Bez rewelacji, ale i bez większych wpadek zatańczyli Rafał Olbrychski i Ewa Szabatin oraz Ewa Wachowicz z Markiem Fiksą. Ot, poprawne tango, ładne stroje i raczej przychylne opinie jurorów. Co innego, gdy przechodzimy do pierwszej ligi: Krzysztofa Tyńca i Bartosza Obuchowicza. Pierwszy zatańczył naprawdę dobrze; w każdym ruchu znać klasę aktora. Obuchowicz natomiast trochę rozbawił opowieścią o swoich licznych sukcesach aktorskich, ale po efektownym występie - wybaczamy. Bartek ma doskonałe poczucie rytmu, widać, że taniec przychodzi mu naturalnie i z wielką przyjemnością. Jego partnerka wierzy nawet, że "za jakieś dwa lata przebije Travoltę". Hmm...
Wracając do naszej wczorajszej przegranej, Ani Samusionek - katorżnicze treningi, przedłużone włosy i jaskrawożółta sukienka, jak widać, nie pomogły. Jej jive był nijaki, a sama Ania sprawiała wrażenie spiętej. Jak powiedziała po ogłoszeniu werdyktu, cieszy się, że będzie teraz miała więcej czasu i "może w końcu powiesi firanki w swoim mieszkaniu". Ciekawe, czy po zakończeniu treningów z młodym tancerzem wróci do starego narzeczonego, który jej to mieszkanie wyremontował...