W sobotnio-niedzielnym wydaniu Faktu głównym newsem o gwiazdach było zdjęcie Rafała Maseraka wychodzącego z Kamilą Kajak z obiadu. To znaczy - tak było w drugim wydaniu, tym, które dostępne było w Warszawie. Na szczęście Pudelek zdobył skany pierwszego wydania Faktu, dostępnego poza Warszawą. W nim nikt nie czytał o Maseraku, ale o Kasi Skrzyneckiej. A dokładniej, o jej wydatkach na byłego męża Zbigniewa.
W dobrym towarzystwie nie mówi się o pieniądzach. Kasi tego widać nie nauczono, bo bez żenady opowiada, co i z jakiej okazji kupiła Urbańskiemu:
Zakochałam się w chłopaku, któremu nie wystarczało do pierwszego. Kiedy go poznałam, mieszkał w akademiku, w malutkim pokoiku z ubikacją. Wiedziałam, jaka jest jego sytuacja materialna i nigdy niczego od niego nie oczekiwałam. Nie prosiłam, żeby się dokładał do spłaty kredytu za mieszkanie, żeby partycypował w spłacie kredytu chociażby za jeden z dwóch naszych samochodów.
Fakt wymienia, co kupiła Skrzynecka mężowi:
Podarowała mu samochód. Na urodziny dała mu ogromny telewizor plazmowy, a już bez okazji – kino domowe za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zakochana aktorka wiedziała, że mąż kocha piękne ubrania, więc zabierała go do markowych sklepów, skąd wychodzili z naręczami marynarek, koszul, krawatów. Usłyszała, że mąż pragnie jeździć na nartach, więc kupiła mu sprzęt. Gdy zbliżały się wakacje biegła do biura, żeby zarezerwować wycieczkę.
Jakby tego było mało, tabloid dodaje:
Na własne barki wzięła cały ciężar utrzymania domu. Za własne pieniądze spłacała kredyt. Utrzymywała męża a na pożegnanie dała mu jeszcze 20 tysięcy złotych, aby miał się za co urządzić.
Skoro Kasia jest taką święta, dobrą kobietą, dlaczego nie chciała pozwolić tego opublikować także w warszawskim wydaniu Faktu? Czy możliwe, że nie chciała, żeby artykuł przeczytali jej znajomi i były mąż?
Ten artykuł uwiarygadnia też historię o "sponsorowaniu" przez nią swojego obecnego chłopaka - instruktora fitnessu. Jak widać Kasia bardzo lubi płacić za mężczyzn...