Z obu stron padło wiele nieprzyjemnych słów. Magdalena Cielecka uszczypliwie krytykowała swoją młodszą koleżankę za brak talentu i niemożność zapamiętania najprostszych kwestii, przez co cała ekipa Hotelu 52 musi zostawać po godzinach. Laura Samojłowicz rozpowiadała wokół, że to tylko pomówienia starszej i sfrustrowanej aktorki.
Najwyraźniej sukces serialu nastroił je nieco życzliwiej do siebie. Jak twierdzi Fakt, powołując się na pracowników ekipy, aktorki nawet się polubiły. Do tego stopnia, że Cielecka dzieli się z Samojłowicz swoim doświadczeniem zawodowym, a Laura, która dotąd nie czuła żadnego respektu przed uznanymi aktorami, z wdzięcznością przyjmuje jej wskazówki. Oczywiście niewykluczone, że to tylko część promocji serialu... Samojłwicz ostatnio nie miała dobrej prasy. Pisano, że jest trudna we współpracy i stroi fochy, uważając się wielką gwiazdę, chociaż nic - oprócz roli w M jak miłość - jeszcze nie osiagnęła.
Ze spostrzeżeń moich jak i ludzi z produkcji serialu wynika, że Laura bardzo dobrze się odnajduje wśród kolegów w pracy - mówi stanowczo menedżerka Laury. Na planie nie ma żadnej rywalizacji, bo wszyscy razem pracują nad sukcesem serialu.