To się nazywa pech... Matt Damon miał szansę zagrać w filmie, który już okrzyknięto jednym z najważniejszych w historii kinematografii. Początkowo to właśnie jemu James Cameron zaproponował główną rolę w kasowym hicie. Damon miał wcielić się w niepełnosprawnego żołnierza, który zakochuje się w łowczyni z obcej planety.
Największa rola, jaką odrzuciłem, to angaż w Avatarze - przyznał aktor. Musiałam odmówić z powodu braku czasu i innych zobowiązań, jakich podjąłem się wcześniej. Niczego tak nie żałuję, jak tej decyzji. Ominęła mnie wspaniałą zabawa. Mogłem przejść do historii.
Myślicie, że poradziłby sobie lepiej niż Sam Worthington?