Kendra Wilkinson dopiero niedawno zaczęła opowiadać o swojej poporodowej depresji, uzależnieniu od narkotyków i układach, jakie panowały w domu Hugh Hefnera, gdzie przez kilka lat pracowała jako jeden z "króliczków". Oczywiście trudno spodziewać się, że relacje między starcem a jego prostytutkami były normalne, jednak z opowieści Kendry wyłania się naprawdę ponury, patologiczny obraz.
Myślalałam, że umrę. Miałam tego serdecznie dość - mówi w rozmowie z brytyjskim Daily Mail. Miałam depresję. Nie mogłam znaleźć nikogo, kto mógłby zrozumieć moją sytuację, więc uciekłam w uzależnienie i narkotyki, żeby uciec od moich problemów i bólu, który odczuwałam każdego dnia. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się to jakoś pokonać. Inaczej nie byłoby mnie tutaj z wami.
Będąc w depresji i walcząc z nałogami Wilkinson poznała swojego przyszłego męża, futbolistę Hanka Basketta. To on pomógł jej podjąć decyzję o wyprowadzce z willi Hefnera.
Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa, że mam mojego synka i jego ojca, Hanka - dodaje. To oni są źródłem największej radości w moim życiu.
Pytanie do wszystkich panów marzących o stylu życia Hefnera: czulibyście się dobrze wiedząc, że kobiety, którym płacicie ze seks, są w głębokiej depresji i muszą brać narkotyki, żeby nie myśleć, co robią? Czy to naprawdę jest sukces?