Na echa wyroku, jaki zapadł w sprawie podżegania do pobicia nastolatka przez Peję na jego koncercie w Zielonej Górze, nie trzeba było czekać długo. Przypomnijmy, że raper nie pójdzie do więzienia, został jednak uznany winnym i musi zapłacić w sumie kilkanaście tysięcy złotych odszkodowania (zobacz: Peja SKAZANY! Musi zapłacić!)
Na razie nie doczekaliśmy się znajomych już głosów, że "artystom wolno więcej". Jednak Michał Figurski podjął się dziwnej "obrony", a może raczej tłumaczenia zachowania Ryszarda Andrzejewskiego:
Peja uwiarygodnił się jako twardziel. Wizerunek faceta, który nie daje sobie w kaszę dmuchać się umocnił - argumentował w TVN24. Tak naprawdę w pewnych kręgach było to oczywiste zachowanie. Nie można tego było puścić tego płazem. Z jednej strony umocniło to wizerunek, co w pewnych środowiskach jest mile widziane, a dwa, wysłał też sygnał do tych, którym bezkarnie przychodzi pokazywanie artystom środkowego palca, że to nie będzie takie bezkarne.
Profesjonalizm polega na tym, żeby przyjąć wszystkie zachowania ze spokojem, ale koncert hip-hopowy to jest sytuacja ekstremalna, takie sa realia. Ktoś, kto przychodzi na taki koncet i pozwala sobie na takie rzeczy, musi się liczyć z konsekwencjami i to nie jest miejsce, gdzie można przyjść z dzieckiem**.**
Zgadzacie się z tłumaczeniem Figurskiego? Czy Peja rzeczywiście "uwiarygodnił się jako twardziel"?