Raper Mieszko Sibilski już wie, że Dodzie lepiej nie wchodzić w drogę. W połowie marca sąd nakazał liderowi zielonogórskiej Grupy Operacyjnej przeproszenie Rabczewskiej za nazwanie ją "blacharą", "żywym banerem", "blond bilbordem" oraz za stwierdzenie, że "rży jak koń". Zasądzono również grzywnę w wysokości 20 tysięcy złotych. Kto jednak myśli, że na tym skończą się problemy Sibilsksiego, jest w błędzie.
Dorota zapowiadała już, że będzie domagała się odszkodowania, bo nie uważa, że osobom publicznym, które dobrze zarabiają, nie należą się zadośćuczynienia finansowe. Co prawda sąd nie przychylił się do tego wniosku, ale nie to może zrujnować budżet rapera. Nawet 2 miliony złotych może kosztować go umieszczenie w internecie przeprosin, których zażądała Doda! Takie są stawki za "wyskakujące okienka", które, wraz z treścią przeprosin, miałyby pojawić się na jednej z największych w Polsce stron internetowych, Onecie, przez 7 dni.
Nic dziwnego więc, że Sibilski złożył już w sądzie wniosek o kasację. Nie przypuszczał chyba, że jedna "blachara" będzie go kosztowała aż tak dużo. Myślicie, że weźmie kredyt, żeby zapłacić za przeprosiny?