Nie raz już pisaliśmy o psychofanach, którzy potrafią skutecznie zatruć życie znanym osobom. Na szczęście niezbyt często zdarza się, aby realnie grozili ich bezpieczeństwu. Niestety, ofiarą niezrównoważonego i wyjątkowo niebezpiecznego szaleńca mógł stać się jeden z najbardziej znanych za granicą polskich piłkarzy, Artur Boruc.
Jak donosi Scottish Sun, policja w Glasgow zatrzymała niejakiego Alana Lintona, który przyznał, że... chciał zastrzelić Boruca. Poza tym, 32-latek utrzymywał, że wysadzi w powietrze stadion Celtic Glasgow, kiedy będzie pełen ludzi. Człowiek przedstawia się jako "wyznawca szatana", który chce "wykorzenić chrześcijaństwo". Jak twierdzą psychiatrzy, ma silne zaburzenia osobowości oraz jest niebezpieczny zarówno dla siebie, jak i dla otoczenia.
Linton wysyłał listy do różnych instytucji - do klubu bramkarza wystosował anonim, w którym zapowiadał, że podłoży bombę pod stadion, śmiercią starszył również piosenkarkę Cheryl Cole, a także uczennice szkoły w miejscowości Motherwell. Policji udało się wpaść na trop szaleńca dzięki odciskom palców znalezionym na liście, który przesłał do Celtic Park, zapowiadając, że zastrzeli Boruca i żonę piłkarza Ashley Cole'a. To nie wszystko - w powietrze chciał również wysadzić lotnisko w Glasgow.
Proces w tej sprawie właśnie ruszył, a mężczyzna przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Całe szczęście, że został w porę aresztowany.