Amy Winehouse naprawdę nie ma szczęścia do swoich nowych, sztucznych piersi. W październiku trafiła do szpitala po tym, jak poczuła silny ból w klatce piersiowej. Informatorzy relacjonowali, że w karetce wrzeszczała, że jej biust eksploduje. Sytuacja się unormowała jedynie na miesiąc. W listopadzie piosenkarka pojechała do szpitala, gdy jeden z silikonów zaczął przeciekać. Wystraszona niekończącymi się problemami poważnie myśli o usunięciu wkładek powiększających.
Brytyjski The Sun donosi, że Amy znowu zgłosiła się lekarzy, gdy poczuła koszmarny ból w klatce piersiowej. Była przekonana, że wszystkiemu winny jest silikon.
Była w agonii – mówi informator. Myślała, że coś złego dzieje się z jej piersiami. Nie chciała jechać do szpitala, jednak ból tak się nasilił, że nie była w stanie go wytrzymać. Trafiła do kliniki w czwartek i została tam na obserwacji. Czeka na decyzję lekarzy, czy implanty należy usunąć, czy nie.
Ponoć Winehouse już zdecydowała, że ból nie jest warty dużych piersi i podda się operacji usunięcia silikonów. Myśli, żeby przy okazji zoperować sobie nos, co planowała już od dawna.