Wypadek samolotowy pod Smoleńskiem to nie tylko wielka narodowa tragedia, ale także prywatny dramat osób, które straciły swoich bliskich. Niewyobrażalna strata dotknęła aż 96 rodzin, których członkowie polecieli, aby złożyć hołd zamordowanym w Katyniu bohaterom. Wśród posłów, duchownych i pracowników biura prezydenta znajdowała się także bliska koleżanka Justyny Steczkowskiej. Katarzyna Doraczyńska, która pracowała w biurze prasowym Lecha Kaczyńskiego, była także żoną menedżera piosenkarki, Krzysztofa Wasity.
Steczkowska bardzo przyjaźniła się z rodziną swojego menedżera. Dlatego dla gwiazdy tragedia ma bardzo osobisty wymiar. W Fakcie czytamy o ostatnim spotkaniu Justyny z przyjaciółką:
Jeszcze w piątek Justyna razem z Krzysztofem Wasitą była w Bytomiu, gdzie dała koncert. Do Warszawy wrócili nocą. Steczkowska zawsze tak robi, choć większość artystów woli zostać w hotelu po koncercie. Dzięki temu Krzysztof mógł spotkać się z Katarzyną. Wtedy jeszcze nie wiedział, że będzie to ostatnie ich spotkanie. Niestety, wymienili ze sobą co najwyżej kilka słów. Kasia, która czuwała nad organizacyjnymi sprawami związanymi z wylotem, musiała być bowiem na lotnisku bardzo wcześnie następnego dnia... W domu została też ich malutka córeczka Hania.
Na oficjalnej stronie internetowej Steczkowskiej zamieszczono kondolencje dla rodzin ofiar wypadku. Piosenkarka odwołała także wszystkie swoje koncerty i spotkania z fanami. Zamiast spotkania na scenie gwiazda proponuje, aby jej zwolennicy razem z nią pomodlili się za duszę ofiar.
Kochani Moi... Jak dobrze, że są jeszcze na świecie ludzie, do których mogę się zwrócić w ten sposób... Że jestem cała i zdrowa, że mogę przytulić swoje dzieci, poczuć zapach zielonej wiosennej trawy, zatańczyć z mężem... Dlatego solidaryzując się ze wszystkimi rodzinami tych, którzy zginęli w sobotniej katastrofie lotniczej, odwołałam wszystkie koncerty i nagrania programu "W obiektywie Justyny Steczkowskiej". Przepraszam moje kochane bohaterki, bo wiem, że bardzo czekały na te zdjęcia... Wierzę, że rozumieją moją decyzję...Postanowiłam do końca tygodnia skupić się na modlitwie, za tych, którzy odeszli, żeby wesprzeć ich dusze w drodze do światłości. Pomóżcie mi proszę... Dołączcie do mnie – każdego dnia (od dziś do soboty) o godzinie 16, przez pół godziny (wyjątkiem jest wtorek, bo będę jechała z synem do szkoły - tak więc zacznę modlitwę o 7 rano). Nie raz przekonałam się w życiu o tym, że siła wspólnej modlitwy jest ogromna. Razem możemy pomóc duszom tych, którzy odeszli, ale też wszystkim tym, którzy z bólem serca pozostali tu i żyją wśród nas...