Po ostatnim ataku Andrzeja Żuławskiego na Weronikę Rosati w Pani, jego była postanowiła odpowiedzieć. Na łamach Vivy. Tym razem jednak nie w formie wywiadu, a laurki opublikowanej jakby na jej zamówienie. Po lekturze 12-stronicowego artykułu o ciężkim, pełnym wyrzeczeń życiu aktorki nawet największego, bezkrytycznego fana Weroniki mogą najść pewne wątpliwości. Bo po co ktoś, kto jest takim wcielonym dobrem i chodzącą skromnością, musiałby zabiegać o drukowanie takich peanów na swoją cześć?
Zabawny jest już sam fakt, że wojna między byłą parą przeniosła się z tabloidów na łamy bardziej cywilizowanych magazynów dla pań. Viva kontra Pani... Boimy się, co wyjdzie za tydzień.
Weronika zaczyna od próby wytłumaczenia tego, że jest swoim zdaniem nielubiana. To jej zdaniem nie wina dziwnych związków z dziwnymi partnerami, a... pochodzenia:
_**Czy córka profesora, byłego ministra i projektantki mody, na dodatek mająca własny pomysł na życie, może być lubiana**_? - pyta czytelników. Nie, myślę, że z założenia trzeba jej nie lubić.
Dalej Weronika zapewnia, że "ma bardzo zwykłe życie wbrew pozorom" i że złożyła pozew przeciwko byłemu "chłopakowi".
Wszystko na sprzedaż - podsumowuje Weronika. Teraz mam jeszcze bardziej stalowy kręgosłup, niż miałam. Zmieniłam się jedynie w ten sposób, że teraz już nie ma siły, aby cokolwiek na tym świecie było w stanie mnie przerazić, zadziwić, przestraszyć, albo zaskoczyć. Jedyne, czego się boję to sprawiedliwości boskiej.
Cały wydźwięk tekstu ma jak zwykle sugerować, że wszystko, co się działo w jej życiu i o czym pisały media, to jakiś żart i nieprawda. To ekstremalny przykład pójścia w zaparte. Być może okaże się skuteczny, trzymamy kciuki. Naszym zdaniem jednak Weronika źle definiuje swój problem. Ludzi zaskoczyło przecież nie to, co napisał o niej Żuławski, nie to, co narrator jego książki napisał o Esterce ("szmata, w którą spuszczają się hollywoodzkie chuje"), ale coś ważniejszego - fakt, że ją w ogóle coś z tym człowiekiem łączyło.
Bronią Weroniki w walce o naprawę wizerunku jest to, że ludzie nie są w stanie w coś takiego uwierzyć, po prostu wypierają z głowy ten obraz. Niestety, Żuławski dał nam w ostatnim wywiadzie czytelną sugestię, że tak jednak było! Że byli parą (zobacz: Żuławski: "Z Weroniką był happy end. Tylko się skończył...). I to jest z tego wszystkiego najbardziej przerażające.