Każdy, kto śledzi zmagania w Tańcu z gwiazdami mógł zauważyć dużą zmianę w wyglądzie Katarzyny Grocholi. Pisarka z odcinka na odcinek decyduje się na coraz odważniejsze stroje, a w ramionach swojego partnera, Jana Klimenta, pięknieje i promienieje. Przyznaje jednak, że nowy tryb życia zupełnie ją zaskoczył:
Teraz każdy mój dzień to jedna wielka gonitwa. Zaczyna sie od karmienia psów i kotów, a następnie jadę do Warszawy na próbę i przymiarkę kostiumu. W czasie pomiędzy piszę felietony, poprawiam książkę i czasem spotykam się z przyjaciółmi - mówi w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie. Trudno się tańczy przed kamerami. Tym bardziej, że trzeba postawić odpowiedni krok i pod odpowiednim kątem. Ale mając tak wspaniałego partnera jak Jan Kliment, tańczy się cudownie. Trafiłam na najlepszego tancerza. Jemu trafiła się najgorsza tancerka, ale najlepsza kobieta.
To nie koniec komplementów pod adresem młodego tancerza zza naszej południowej granicy.
Taniec nic nie zmienił w moim życiu. Nie stałam się młodą blondynką, którą zawsze chciałam być - kontynuuje. Ale taniec wiele rzeczy mi uswiadomił i nie jest to radosna świadomość. Że nie jestem w stanie się podporządkować. Że mam ogromny problem z zaufaniem drugiemu człowiekowi. Ale Janek jest wyjątkiem. I mam nadzieję, że było to widac w ostatniej figurze tanga. Właśnie sobie uświadomiłam, że jestem niezwykle trudną partnerką. I to nie tylko w tańcu, nie tylko dla mężczyzny, ale również dla przyjacioł i rodziny. Jestem trudna jako matka, babcia i kochanka.
Niedawno też przytaczaliśmy wywiad, w którym Grochola postawiła dość smutną diagnozę wszystkim porzuconym kobietom (zobacz:"Była kobieta nic nie znaczy!"). Teraz, podobno dzięki udziałowi w show, zrozumiała, że nie tylko ona cierpiała po rozstaniu.
Sama też raniłam. To nie jest tak, że mężczyzna, z którym byłam, nagle okazał się sukinsynem. Przyznam, że dawno nie miałam do czynienia z nieodpowiedzialnymi mężczyznami Tym razem po prostu coś się nie udało. Nie dopatrzylismy czegoś, ale bardziej dopatrywałabym się tutaj swojej winy.
Jak widziecie, walka o Waszą sympatię trwa już w pełni. Jak daleko posunęlibyście się w opowiadaniu o swojej prywatności, by wygrać program rozrywkowy?