Dramatów sercowych Lindsay Lohan ciąg dalszy. Jeszcze niedawno można było mieć nadzieję, że skandale związane z jej romansem z Samanthą Ronson ucichły raz na zawsze. Nic bardziej mylnego. Po ostatniej, suto nakrapianej imprezie aktorka postanowiła napisać notkę na swoim oficjalnym blogu. Biorąc pod uwagę, że była wstawiona i śpiąca, to można wątpić w szczerość jej słów.
Świetnie się bawię na festiwalu Coachella, ale dzisiaj wybrałam urodziny mojego przyjaciela – pisze Lohan. Samanta Ronson napluła mi w twarz i wyszła z imprezy z byłym Miley Cyrus.
Zanim gwiazdka Disneya zaczęła spotykać się z Liamem Hemsworthem, przez dziewięć miesięcy była w związku z modelem i aspirującym piosenkarzem muzyki country Justinem Gastonem. Wcześniej umawiała się z kolegą ze stacji, Nickiem Jonasem. Zakładamy, że jeden z "cnotliwych" braci Jonasów nie zadaje się z biseksualistką. Zresztą wiadomo, że nie było go na koncercie. Na którego zatem faceta Miley stawiacie?
Kilka godzin później Ronson odpowiedziała na zarzuty byłej partnerki na swoim własnym blogu:
_**Zgadnijcie, co nie miało dzisiaj miejsca**_ – pyta się retorycznie.
Której wierzycie? Lohan, która robi wszystko dla rozgłosu, czy Ronson, która nie ma w tym żadnego interesu?