Zegarek wart 35 tysięcy dolarów jest kolejną rzeczą, jaką można dopisać do listy przedmiotów skradzionych przez Lindsay Lohan. Aktorka jak na razie została oskarżona o przywłaszczenie sobie futra, ciuchów swojej koleżanki wartych 10 tysięcy dolarów oraz biżuterii wycenionej na setki tysięcy dolarów, którą "pożyczyła" na sesję zdjęciową.
Lohan jest podejrzana o kradzież złotego Rolexa. Zegarek należał do jej koleżanki, która przez przypadek zostawiła go u niej w domu. Oczywiście już nigdy go nie odzyskała. Informatorzy utrzymują, że funkcjonariusze dotarli do zdjęcia, które ma być dowodem, że Lindsay rzeczywiście zatrzymała sobie drogą błyskotkę i do tego była dostatecznie głupia, by ją nosić. Aktorka oczywiście wszystkiemu zaprzecza.
Te oskarżenia są nieprawdziwe i bezpodstawne - powiedziała dziennikarzom prawnik Lindsay, Shawn Chaplam Holley.
Policja ma jednak powody aby wierzyć, że Lohan nie oddała pozostawionego w jej domu zegarka. Paparazzi twierdzą, że zrobili aktorce zdjęcie, na którym widać, że ma na nadgarstku skradzioną biżuterię. Dzień po ujawnieniu sprawy przez media funkcjonariusze odwiedzili Lindsay. Zapewne niebawem dowiemy się, w jakie kolejne kłopoty się wpakowała.
Może warto byłoby pójść do jakiejś pracy?