W najnowszej Gali Kasia Tusk znów roztacza przed nami czar skromności i niewinności. Najpierw dowiadujemy się, że Kasia umówiła się z dziennikarką w centrum handlowym, gdzie usiadły przy stoliku baru z fast foodem. Tuskówna powiedziała:
W drogich restauracjach czy kawiarniach czuję się trochę nieswojo. Nie jestem snobką.
Potem opowiada o swoim starcie w dorosłość:
Mam 19 lat i wydaje mi się, że to dobry moment, żeby nauczyć się żyć bez wsparcia rodziców. Powoli oswajam się z sytuacją, w której nie mam wokół siebie nikogo, kto by o mnie zadbał. Przyjechałam do Warszawy kilka tygodni temu i jestem sama. Uniezależniam się.
Przypomnijmy - Kasia mieszka w hotelu poselskim z tatą!
Kasia opowiada też o swoich obawach związanych z przyjazdem do stolicy:
Bałam się, że szybko stanę się zmanierowaną panną, która patrzy na wszystkich z góry. I chyba nadal się tego boję, ale na razie się trzymam. Pamiętam o swoim miejscu w szeregu, o tym, że nie jestem nikim specjalnym i że nie należą mi się żadne przywileje.
Tabloidy przedstawiają Kasię jako nieśmiałe cielątko. Co ona na to?
Na pewno jestem nieśmiała. Ale chyba nie aż tak, jak to przedstawiają tabloidy.
Mówią też o Pudelku. Dziennikarz pyta:
Słyszałaś o tym, że jeden z portali internetowych otworzył niedawno skrzynkę pocztową i zachęca do wysłania donosów - tak to jest nazwane - od wszystkich, którzy Cię znają?
Tuskówna komentuje to tak:
Słyszałam o tym. Dzwonili do mnie znajomi, którzy czytając to, dostają szewskiej pasji. Ale co ja mogę zrobić? (...) Trochę zabolało. Było tam mnóstwo bzdur, podanych w dość obrzydliwej formie. Ale też całkiem dziwaczne historie. Choćby to, że w liceum nie jadłam kanapek, za to obżerałam się batonami. Tak rzeczywiście było - dlatego, że przez pewien czas nie mogłam jeść niczego z mąką.
Całkiem zabawne - poza batonikami są jeszcze owoce i warzywa. Jak się jednak okazuje, Kasia Tusk ma o wiele większy problem: konieczność wykonywania seksownych ruchów i noszenia seksownych strojów:
Są pewne rodzaje tańca, w które wpisane są erotyczne ruchy, głębokie spojrzenia w oczy, seksowne gesty. Cały czas trzeba się dotykać. Tak, żeby widzowie byli przekonani, że jesteśmy namiętną parą. Fuuuj! (...) Czuję się z tego powodu [strojów] skrępowana. Ale cóż, miałam to w pakiecie. W takich sytuacjach mówię sobie: "Tego wymaga program", zaciskam zęby i robię, co trzeba. Nie mogę wejść przecież na parkiet w golfie i dżinsach.
Jak na dziewczynę, która zdecydowała się przyjąć ponawianą przez TVN propozycję występu w popularnym programie, Kasia sprawia wrażenie bardzo niezadowolonej ze swojego losu i stawianych przed nią wymagań. Może trzeba jej pomóc i za tydzień na nią po prostu nie głosować?