Stało się. Do uszu Janusza Józefowicza dotarły plotki, że jego żona zbyt dobrze czuła się w Fladelfii, dokąd pojechała na zaproszenie producenta Jima Beanza aby wziąć udział w nagraniu piosenek do projektu Poland ... Why not? Józefowicz pogodził się z tym, że zamiast towarzyszyc żonie, musi zająć się dzieckiem. Wydawało się nawet, że Nataszy udało się do pewnego stopnia uwolnić spod jego wpływu.
Niestety, Janusz bardzo szybko uznał, że dał jej jednak za dużo swobody. Jak donosi Fakt, w miarę wychodzenia na jaw szczegółów pobytu Nataszy w USA, jej mąż coraz bardziej utrwierdza się w przekonaniu, że już nigdy nie puści jej za granicę samej.
Urbańska nie zrobiła nic zdrożnego, po prostu dobrze się bawiła, po raz pierwszy bez pilnującego jej na każdym kroku męża. Wyglada niestety na to, że był to pierwszy i ostatni w jej życiu samodzielny wyjazd.
Nie wiem, jak Natasza to wytrzymuje - mówi Faktowi znajoma wokalistki. Janusz traktuje ją jak nastolatkę, która nie powinna opuszczać domu bez niego. Natasza dzielnie znosiła jego despotyzm, ale w końcu zaczęła czuć się osaczona przez męża.
Najwyraźniej jednak pogodziła się z tym, że jej maż raczej się nie zmieni. Do Bollywood polecieli już razem i - jak zwykle - Janusz nie odstępował jej na krok i wtrącał się we wszystko.
Myślicie, że wytrzyma z nim na zawsze, czy w końcu się urwie ze smyczy? Momentem próby będzie chwila, gdy stanie się prawdziwą, samodzielną gwiazdą. Tego ich związek mógłby nie przetrwać.