Jeśli jego partnerka, Małgorzata Kosturkiewicz liczyła, że ojcowstwo sprawi, że 47-letni pogodynek trochę wydorośleje, to się przeliczyła. Ale biorąc pod uwagę, że jako producentka programu _**Planeta Według Kreta**_ współpracuje ze swoim chłopakiem od lat, chyba nie miała nierealistycznych oczekiwań.
Jak twierdzi tygodnik Rewia, powołując się na znajomych pogodynka, narodziny jego pierwszego syna nie sprawiły, że stał się choć odrobinę mniej skoncentrowany na sobie.
_**Jarek krzywi się, kiedy słyszy o pieluchach i śpiochach**_ - mówi tabloidowi znajomy Kreta. Nie planuje być głową rodziny, panem domu, brać na siebie odpowiedzialność. Przez kilka godzin portrafi wspominać dawne miłości, opowiadać o występach w telewizji, nie wspominając o synku i jego matce. Tak jakby Małgosia i Franek nie istnieli.
Czyli wszystko po staremu. Na szczęście, jak twierdzą jej znajomi, Kosturkiewicz zdawała sobie sprawę z tego, że czeka ją opieka nie nad jednym, ale nad dwoma chłopcami. Podobno jej oczekiwania wobec Kreta sprowadzone są do zupełnego minimum. Nie liczy nawet na prawne uregulowanie ich związku.
_**Ślub nie jest w jego stylu**_ - tłumaczy kolega pogodynka. Chyba, że zechce uregulowac formalną sytuację dziecka. Ale nie wyglada na to, by mama Franka oczekiwała wielkich deklaracji ze strony Jarka.
Widocznie uważa, że decyzja, by zamieszkać z rodziną, jest już z jego strony wystarczającym poświęceniem. Chociaż swoją kawalerkę zachował. Tak na wszelki wypadek.
Jak oceniacie takie zachowanie 47-letniego faceta?