Dwa miesiące temu Alexander McQueen odebrał sobie życie w swoim mieszkaniu w Londynie. Dziś media ujawniły wyniki sekcji zwłok projektanta, a także informacje, jakie zdołała zebrać policja. Według koronera, McQueen miał w swoim organizmie ogromną dawkę kokainy, środków uspokajających i tabletek nasennych. Funkcjonariusze ustalili, że przez ostatnie dni przed śmiercią projektant był pod wpływem ogromnej presji i przygotowywał się do ważnego pokazu.
Tak jak podejrzewano, ogromny wpływ na tragiczną decyzję projektanta miała śmierć jego matki. Alexander nie był w stanie pogodzić się z jej stratą. Pomimo że od wielu lat znajdował się pod opieką prywatnego psychiatry, nie poradził sobie z żalem po stracie najukochańszej kobiety. Przed śmiercią projektant nie pojawił się na kilku umówionych spotkaniach z psychologiem. Zaniepokojony lekarz próbował skontaktować się ze swoim pacjentem, ale McQueen nie odbierał telefonów.
Dochodzenie wykazało, że projektant już wcześniej podjął dwie nieudane próby samobójstwa, które skutecznie zatuszowano.