Wszyscy zastanawiają się, jak i dlaczego Sandra Bullock zdołała utrzymać informację o adopcji małego chłopca w tajemnicy. Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie kilka tygodni całe jej życie prywatne było komentowane w mediach, nikt nie spodziewał się, że jest coś, czego o niej nie wiemy. Okazuje się, że aktorka nie powiedziała o zaopiekowaniu się małym Louisem dosłownie nikomu. Aby nic się nie wydało, nie wpuszczała nawet znajomych do domu!
Nikt nie miał pojęcia, że Sandra rozpoczęła proces adopcji małego chłopca. Byliśmy w szoku, ale części układanki zaczynają do siebie pasować – mówi jej znajomy. Przez ostatnich kilka miesięcy nie wpuszczała nikogo do swojego domu. Jeśli musiała się przygotować do oficjalnej imprezy i przejścia po czerwonym dywanie, spotykała się ze swoimi współpracownikami w hotelowych apartamentach. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje za kulisami, a teraz wiemy co.
Ponoć aktorka bała się, że jedna z osób, z którymi pracuje nie dotrzyma tajemnicy i wygada się komuś na temat adopcji. Dobrze wie, że takie informacje szybko docierają do dziennikarzy tabloidów. Bałą się, że wieść o adopcji mogłaby... zaprzepaścić jej szanse na Oscara.
Dziwna obawa. Na pewno dobrze, że na jaw nie wyszło wcześniej to, że jej mąż jest fanem Hitlera i sypia z wytatuowanymi nazistkami.