Johnny Depp ma niemal same zalety. Aktor woli spędzać czas z dziećmi i partnerką, niż bawić się w Hollywood. Gwiazda serii Piraci z Karaibów od dawna nie wpakowała się w żaden skandal i od lat unika mediów. Do tego Depp angażuje się w działalność charytatywną i utrzymuje przyjacielskie kontakty z fanami. Niedawno wysłał 13-letniemu miłośnikowi kapitana Jacka Sparrowa kapelusz, który nosił na planie filmu. Powód? Aktora ujął życzliwy list od młodego fana.
Niedawno Depp udowodnił, że jest nie tylko dobrym ojcem oraz partnerem, ale i to, że sława nie zawróciła mu w głowie. Okazuje się, że aktor nie boi się stanąć w obronie swoich przyjaciół. Podczas pobytu w Los Angeles gwiazdor wracał wieczorem z koncertu razem ze Stephenem Jonasem z grupy Babybird. Niepozorną parę spacerujących zaatakował pijany mężczyzna, który zaczął grozić towarzyszowi Deppa. Agresywny napastnik domagał się portfeli aktora i muzyka.
To był przerażający moment. Przez chwilę nie wiedziałem, co zrobić – opowiedział później Jonas dziennikarzom. Pijak wymachiwał mi rozbitą butelką przed twarzą. Wtedy Johnny spokojnie odsunął mnie do tyłu i popatrzył napastnikowi prosto w oczy. Nieznoszącym sprzeciwu głosem kazał mu się uspokoić i zostawić nas w spokoju. Pijak się zawahał. Przyjrzał się Johnny’emu, po czym stwierdził: "Nie mogę okraść Jacka Sparrowa, nikt na ulicy by mi nie wybaczył".
Na koniec całego zajścia gwiazdor wręczył pijanemu złodziejowi kilka dolarów i kazał zgłosić się na odwyk.