Aktorzy po prostu nie są w stanie przyswoić sobie tego, że jako wokaliści nie są dla publiczności przekonujacy. Mimo, że na własnej skórze przekonali się o tym ostatnio Borys Szyc i Agnieszka Włodarczyk, ciągle znajdują się kolejni chętni, by pójść ich śladem. Właśnie dołaczyła do nich serialowa Blondynka czyli Julia Pietrucha.
Jak na razie jestem w fazie pisania tekstów i współpracy nad muzyką - wyznała w rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy. Inspiracje czerpię ze starego jazzu lat 40., rock’n’rolla lat 50. i 60. To nie znaczy, że współczesna muzyka jest beee. Wpada mi w ucho ostatnimi czasy dużo trip hopu. Zainteresowałam się też elektroniką. Teksty piszę po angielsku, bo wstyd przyznać, ale w tym języku wszystko jakoś brzmi. Nad polskim tekstem będę musiała długo posiedzieć, żeby nie napisać jakiegoś gniota, których ostatnio wiele jest na rynku muzycznym.
Pietrucha niedawno założyla zespół, którego ma być wokalistką, autorką tekstów oraz współautorką aranżacji.
Nasz rynek jest niestety przesycony muzyką popową, która jakoś trafić do mnie nie może. I właściwie, nie zapominając o scenie alternatywnej, mało jest różnorodności w stylach, jakie są promowane przez media, a tym samym trafiają do większej rzeszy ludzi. Prędzej czy później to się zmieni. Ale w sumie cóż ja mogę wiedzieć, przecież nie słucham radia, nie mam telewizora w domu...