Ludzie naprawdę potrafią nas zaskoczyć. Marta Żmuda-Trzebiatowska z własnej inicjatywy, przez nikogo nie przymuszana, wyznała niedawno na łamach Super Expressu (swoją drogą - świetny, dojrzały wybór :), że rozstała się ze swoim facetem, Adamem Królem:
Z Adamem to już nieaktualne. I rozwinęła temat: Nie planuję ślubu na pewno. W ogóle! Nawet w przyszłości. Nie mam z kim go wziąć. Nie ma takiej osoby u mojego boku. (Zobacz: Żmuda ROZSTAŁA SIĘ Z FACETEM!)
Był powód, żeby jej nie wierzyć? Nie, bo po co niby miałaby kłamać? Po co wymyślać rozstanie? A jednak...
Staramy się unikać rozmów na tematy prywatne, ale jak widać, nie zawsze się da. Nie jest prawdą, że się rozstaliśmy - oświadczył w Dzień Dobry TVN sam zainteresowany Adam. Chciałbym zdementować tę plotkę i powiedzieć, ze nadal jesteśmy szczęśliwą parą. Marta ma dużo pracy, rozwija się artystycznie, a to cieszy ją tak jak i mnie.
"Plotkę"?! Przecież to słowa jego dziewczyny... Powiedziała, że nigdy za niego nie wyjdzie.
Sama Marta nie zabrała już głosu w tej sprawie i - co warto zauważyć - nigdy nie odwołała swojej wypowiedzi. Król zaś wił się na kanapie w studiu Dzień Dobry TVN, zapytany, dlaczego z nim nie przyszła. Łatwo sobie wyobrazić rozczarowanie producentów programu - zaprosili znaną aktorkę, a zamiast niej przyszedł jej zawsze chętny do lansu chłopak. I do tego dość podejrzanie się tłumaczy.
_**W tym związku od dłuższego czasu wieje chłodem**_ - komentuje to w rozmowie z Życiem na gorąco znajomy pary.
Cóż, na miejscu Króla czulibyśmy się trochę głupio. To jakiś czeski film.