To wyjątkowo "pechowa" edycja Tańca z gwiazdami - najpierw z powodu kontuzji z programu zrezygnować musiał Artur Barciś (zobacz: Barciś zrezygnował z "Tańca z gwiazdami!"), a tydzień później szeregi uczestników na własną prośbę opuściła Oceana. Oczywiście tych dwóch sytuacji nie można porównywać: aktor doznał poważnej kontuzji stopy, a piosenkarka zdecydowała w końcu, że zdrowie jej i dziecka jest jednak ważniejsze niż fikanie koziołków na parkiecie TVN. Skutek jest jednak podobny: w poprzednim odcinku "ocalony" został Piotr Szwedes, w tym nie odpadł nikt, a głosy widzów zostaną zsumowane z tymi oddanymi w następną niedzielę.
28-latka nie miała wyjścia. Zemdlała w tym tygodniu podczas treningu, a jej lekarz zakazał jej forsowania się, zalecając odpoczynek. W tym przypadku przygotowania skomplikowanych i wyczerpujących choreografii nie wchodziło w grę. Co prawda Oceana zapewniała, że jej decyzja nie ma nic wspólnego z medycznymi przeciwwskazaniami, dodała jednak, że "każda matka powinna ją zrozumieć".
Jej odejście spowodowało, że w kolejce chętnych po kryształową kulę zrobiło się nieco luźniej. Do tej pory to ona prowadziła w punktacji jury, często też znajdowała uznanie widzów. Teraz o zwyciestwo będą biły się pary: Julia Kamińska z Rafałem Maserakiem i Katarzyna Glinka ze Stefano Terrazzino. Niebezpiecznie zbliża się do nich również "czarna klacz" Olga Bołądź, która z odcinka na odcinek radzi sobie coraz lepiej. Ciekawe, czy w walce o miejsce w finale uda się jej pokonać którąś z jej zdecydowanie bardziej "medialnych" koleżanek.
Do odpadnięcia za tydzień typujemy Piotra Szwedesa. W zdominowanym przez kobiety towarzystwie nie pomoże mu chyba nawet Ania Głogowska.