Tom Cruise, najsłynniejszy członek Kościoła Scjentologicznego, przeznaczył na działalność sekty kilkanaście milionów dolarów. Aktor pozostawał wierny przykazaniom grupy, a także aktywnie werbował kolejnych członków kościoła. Fanatyczne oddanie nie uchroniło go przed drwinami ze strony pozostałych wyznawców. Według najnowszych doniesień najhojniejszy darczyńca scjentologów został skompromitowany przez braci i siostry z sekty. Podczas słynnych audytów spowiadający się z grzechów Cruise został nagrany ukrytą kamerą. Filmy, na których gwiazdor płacze przed jednym z guru, stały się przedmiotem żartów i drwin podczas mniej oficjalnych, zakrapianych alkoholem spotkań scjentologów. Te rewelacje ujawnił jeden z byłych wysoko postawionych członków ugrupowania.
Niejaki Mark Rathbun wyznał na swoim blogu, że osobiście filmował Cruise'a. Oglądanie płaczliwych wyznań aktora było gwoździem programu na wielu sekciarskich zjazdach. Nawet sam scjentologiczny guru David Miscavige cytował co ciekawsze kwestie aktora, zabawiając w ten sposób gości na przyjęciach.
Rathbun wyjawił, że kamera została ukryta w luksusowym pokoju zwierzeń na polecenie Miscavige'a. Guru zażyczył sobie również, by Rathbun spisywał przebieg audytów i dostarczał mu po każdej sesji obszerne raporty. Podobno czytał je potem znajomym, zabawiając ich w ten sposób przy szklaneczce whiskey.
Niestety Rathbun nie wyjawił treści wyznań Toma. Naprawdę żałujemy. Chcielibyśmy się dowiedzieć, z czego spowiadał się aktor. Wątpimy, aby z doprowadzenia żony na skraj wyczerpania fizycznego i nerwowego. Jak myślicie, Cruise przestanie być teraz gorliwym wyznawcą scjentologii?