Nie ma już śladu po przestraszonej Rihannie, ofierze pobicia, jaką widzieliśmy rok temu w mediach na całym świecie. Piosenkarka nie boi się już pokazywać publicznie, a gdy idzie na imprezę, to robi to w prawdziwie gwiazdorski sposób. Na jednej z ostatnich gestem dorównała niemal P. Diddiemu i Jayowi Z. Wydała 30 tysięcy dolarów w trzy godziny! Czyli prawie 100 tysięcy złotych!
W poniedziałek piosenkarka dała koncert w londyńskiej O2 Arena. Po udanym występie postanowiła zabrać epikę pracującą nad tournee do klubu. Postawiła najdroższe alkohole 70 osobom, które dla niej harują.
Pojawiła się z ekipą, która liczyła około 70 osób – mówi jeden z gości klubu Mahiki. Zamówiła alkohole warte tysiące dolarów: szampany Krug, wódki Grey Goose i shoty Jagermeistera.
Piosenkarka miała wydzieloną dla siebie część klubu i parkietu. Do hotelu udała się dopiero o 4.30.
Właściciele zarezerwowali dla niej spory fragment parkietu. Tam tańczyła ze swoimi znajomymi. Gdy DJ zagrał "Rude Boy", zaczęła tańczyć z grupką facetów. Z klubu wyszła z do połowy opróżnioną butelką rumu Mount Gay, który jest produkowany na Barbados. Stwierdziła, że ten rodzaj alkoholu przypomina jej rodzinne strony.
Kilkanaście godzin później gwiazda dała drugi koncert w Londynie. Miejmy nadzieję, że nie narzekała fanom na kaca.