Chyba już najwyższy czas. Przez brak prawa jazdy Edyta Górniak straciła przecież lukratywny kontrakt z Lexusem, który chciał jej oddać samochód w zamian za promocję... i jeszcze zapłacić za to pół miliona złotych!
Brak prawa jazdy, podobnie jak wiele innych rzeczy, Edzia zwaliła na byłego męża: Darek nie mówił: "Musisz spróbować., będę przy tobie". Mówił: "Nie musisz umieć jeździć, będziesz miała kierowcę" - poskarżyła się w słynnym wywiadzie.
Czyli to jego wina. Można powiedzieć, że wisi jej pół miliona
Za to teraz namówiła ją nowa menedżerka, Maja Sablewska, która już ma w głowie pomysł, jak nieumiejętność kierowania autem można wykotrzystać do promocji Edzi. Przetestowała to już raz z Dodą.
Maja, tak jak zrobiła w przypadku Dody, chce się dogadać z TVN Turbo i urządzić Edycie kurs na oczach telewidzów - donosi Na Żywo. Znając roztargnienie i emocjonalne reakcje piosenkarki możemy się spodziewać niezłej zabawy.
Naszym zdaniem instruktor powinien przede wszystkim zainwestować w plastikowe pokrowce na fotele. Bez płaczu na pewno się nie obejdzie.
Myślicie, że kopiując ruchy Dody Edzia nie wystawia się na zbyt łatwy atak z jej strony? Czy ktoś uważający się za największą gwiazdę w kraju powinien zdobywać popularność w taki sposób?