Za swój jubileusz. Czyli - powiedzmy sobie szczerze - autopromocję na koszt Polsatu. To właśnie dlatego negocjacje trwały tak długo.
Wszystkie informacje o sprawach artystycznych, to bzdury - mówi Faktowi anonimowo pracownik stacji. Repertuar jest już dawno wybrany i wszystko prawie dopięte na ostatni guzik. Poszło o pieniądze.
Podobno Nina Terentiew usłyszawszy tę kwotę omal nie padła z wrażenia. Nawet dla niej, znanej z łatwości ulegania kaprysom Edzi, te roszczenia finansowe były szokiem. Przypomnijmy, że chodzi o wynagrodzenie za 1 wieczór. Na dodatek piosenkarka swoim zwyczajem postawiła Polsat pod ścianą, bo o swoich oczekiwaniach poinformowała bardzo późno. Dla nikogo nie ulega wątpliwości, że jej zachowanie wobec stacji, która wytrwale promowała ją przez ostatnie lata, zapewniała pracę i stały dopływ gotówki, a w końcu zamierza solidnie sypnąć groszem na urządzenie jej jubileuszowej fety, jest co najmniej nie na miejscu. Ale Edzia pozostanie Edzią.
W końcu stanęło na 70 tysiącach. To nadal astronomiczna kwota, ale przynajmniej udało się stargować więcej niż połowę. To dużo mniej niż żądała, ale i tak to ogromna kwota - mówi informator tabloidu.
Negocjacje musiały być naprawdę ostre. Tabloid donosi, że strony dogadały się dopiero wczoraj.
Czy Polsat naprawdę nie może zająć się promowaniem kogoś innego?