Lindsay Lohan bardziej zależy na jej karierze niż wolności. Do takich wniosków można dojść, gdy przeczyta się ostatnie doniesienia amerykańskich mediów. Tamtejsi dziennikarze dowiedzieli się, że aktorka robi wszystko, żeby polecieć na właśnie rozpoczęty festiwal filmowy w Cannes, gdzie ma promować swój film o gwieździe porno. Tylko jedna osoba stoi jej na drodze: sędzia.
Jak już wcześniej pisaliśmy, Lohan nie ukończyła jeszcze zajęć na temat skutków uzależnienia od alkoholu. Gdyby stawiała się na nich co tydzień, tak jak miała to robić, już dawno by je skończyła. Zamiast tego, Lindsay pojawiała się w placówce prowadzącej zajęcia raz na trzy tygodnie. Jak na razie gwiazda ma na koncie zaliczonych dziewięć zajęć. Do końca pozostały jej 4. Tyle, że warunki umowy z sądem musi wypełnić do... czwartku.
Wczoraj Lohan poleciała z Nowego Jorku do Los Angeles, skąd chce lecieć do Francji. Nie będzie więc w stanie uczęszczać na zajęcia. Już w środę aktorka ma się stawić w sądzie i udowodnić, że skończyła cały kurs. Jeśli się nie pojawi, sędzia wydana nakaz jej aresztowania. Jak myślicie, czy znów uda się jej uniknąć odpowiedzialności?