Zgodnie z obietnicą jej męża Bernarda Szyca, sprawa rozwodowa ciągnie się już od prawie dwóch lat. Przez ten czas Tamara Arciuch zdążyła ułożyć sobie życie z Kasprzykowskim i urodzić mu dziecko. Ale jej zdradzony mąż od początku uprzedzał, że dołoży wszelkich starań by jak najbardziej uprzykrzyć jej życie. Kiedy już wydawało się, że lista kilkunastu świadków zgłoszonych do przesłuchania jest wreszcie na wyczerpaniu i koniec sprawy jest już bliski, rozprawa została ponownie przełożona.
Niestety, nie wiadomo na razie, kiedy ona się odbędzie. Możliwe, że w ciągu dwóch miesięcy - mówi Super Expressowi rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku Przemysław Banasik.
Najwięcej emocji w skłóconych małżonkach wzbudza oczywiście walka o prawo do opieki nad ich synem, 12-letnim Krzysztofem, który na razie mieszka z mamą, jej kochankiem i nowym braciszkiem. Szyc przy każdej okazji zapewnia, że nie odpuści. Jego celem jest odebranie dziecka matce.
_**Nie zrezygnuję z syna**_ - potwierdził niedawno w jednym z wywiadów. _**Będę walczył o niego w sądzie**_.
Niestety, nie spodziewamy się po Szycu wyrozumiałości. Arciuch zostawiła go dla młodszego mężczyzny, jeżdżąc na nagrania serialu Halo Hans do Warszawy, podczas gdy on siedział w Gdańsku i wychowywał ich syna. Nic więc dziwnego, że nie zamierza jej niczego ułatwiać.