Fani Michaela Jacksona oraz media na całym świecie czekają, aż Conrad Murray, lekarz piosenkarza, który podał mu śmiertelną dawkę Propofolu, stanie przed sądem. Przedstawiono mu już zarzuty, jednak ten się do nich nie przyznaje. Jak donosi News of the World, sprawa może się ciągnąć latami.
Dziennikarze brytyjskiego tygodnika dotarli do osób pracujących w prokuraturze w Los Angeles. Te twierdzą, że prokuratura przygotowuje obszerną dokumentację, mającą dowieść, że Murray nieumyślnie spowodował śmierć piosenkarza. Ed Chernoff, adwokat lekarza, jest wściekły, gdyż wiele zebranych do tej pory przez prokuraturę dokumentów nie zostało przedstawionych obrońcom. Następne przesłuchania mają się dobyć w czerwcu, ale adwokaci chcą je odwlec w czasie.
Spodziewamy się, że proces rozpocznie się we wrześniu 2012 roku. Musimy przebrnąć przez 3,5 tysiąca stron dowodów. Mamy świadków na całym świecie, którzy mieli kontakt z Jacksonem przez ostatnie kilka lat. Musimy zrobić sporo rzeczy, zanim przystąpimy do obrony naszego klienta - powiedział jego rzecznik dziennikarzom.
Słowa rzecznika potwierdził również prokurator stanowy. Tymczasem Murray, kardiolog, otrzymał właśnie sądową zgodę na kontynuowanie swojej praktyki. Nie może jednak stosować żadnych leków anestezjologicznych. Chcielibyście, aby leczył Was ktoś taki?