Amy Winehouse długo unikała skandali i medialnych afer. Niestety jej powrót do byłego męża i osobistego dilera narkotyków sprawił, że piosenkarka znowu stacza się na samo dno. Coraz częściej ląduje nocami w barach usytuowanych blisko jej domu. Oczywiście kompletnie pijana wraca piechotą do londyńskiej willi przy okazji robiąc awantury przechodniom i paparazzi.
Brytyjski The Sun donosi, że w poniedziałek Winehouse zgłosiła się do szpitala. Nie dość, że była kompletnie pijana po 3-dniowej, weekendowej libacji, to skarżyła się na nudności i bardzo złe samopoczucie.
Zgłosiła się do lekarzy, bo za dużo wypiła i po takiej ilości alkoholu poczuła się naprawdę źle – donosi informator. Bała się o swoje zdrowie. Nieraz trafiała do szpitala w Mayfair, więc wiedziała, że może liczyć na fachową pomoc. Cieszyła się, że może tam spędzić kilka dni.
Ponoć gwiazda zapija smutki alkoholem po tym, jak dowiedziała się, że jej były mąż, Blake Fielder-Civil, do którego ostatnio wróciła, znów ćpa.
Przyłapała go jak palił crack – mówi przyjaciel Amy. Była na niego wściekła. Czuje, że tym razem z nim nie wytrzyma. Jego narkomania przypomniała jej czasy, kiedy marnowała życie na używki.
Najwyraźniej alkoholu do tej grupy nie zalicza.