Wyżebrany u Niny Terentiew występ na festiwalu Top Trendy to obecnie dla Tomasza Kammela największa życiowa szansa. Od tego, jak wypadnie, zależy, czy będzie miał szanse zaczepić się w Polsacie na stałe. Aktualnie jedynym źródłem zarobku bezrobotnego prezentera są chałtury. Ale warunkiem otrzymywania takich ofert jest obecność w telewizji. Bezrobocie Kammela na antenie trwa już zbyt długo i ludzie zaczynają o nim zapominać. Dlatego tak bardzo zależy mu na tym, by wrócić na ekrany telewizorów, w jakiekolwiek stacji i na każdych warunkach.
Jak donosi Fakt, tak bardzo przejął się propozycją Polsatu, że postanowił zadbać o siebie. Ale tym razem nie zaczął, jak zwykle, od wizyty u manikiurzystki, tylko... na siłowni.
Tabloid informuje, że prezenter ćwiczy pod okiem prywatnego trenera i bardzo się do tego przykłada. Zapisał się także na jogę. A jeśli chodzi o konferansjerkę to przygotował już kilka gagów, którymi chce olśnić sopocką publiczność. Podobno wypróbował już ich silę rażenia na znajomych i był zadowolony z efektu. Osoby z najbliższego otoczenia prezentera twierdzą, że nigdy nie widziały go tak zdenerwowanego. Nic dziwnego, w końcu - cytując klasyka - "gra o życie". Szczerze mówiąc, nadal nie możemy pojąć, dlaczego w ogóle dostał kolejną szansę.