Nie od dziś wiadomo, że Brad Pitt jest zainteresowany polityką. Aktor regularnie spotyka się z dygnitarzami i często bywa w Waszyngtonie, gdzie dyskutuje z ludźmi rządzącymi jego krajem. Ponoć rozmawia również o swojej przyszłości w amerykańskim Kongresie... Jeśli wierzyć ostatnim doniesieniom, gwiazdor zdecydował się porzucić karierę w Hollywood i skupić właśnie na polityce.
Nie ma już co robić w Hollywood. Dostał swoją wymarzoną nominację do Oscara i na niczym więcej mu nie zależy - mówi informator. Z chęcią zajmie się tworzeniem nowych filmów. Wyprodukowanie obrazu "Zaklęci w czasie" przyniosło mu wiele frajdy. Jednak na tym koniec. Uważa, że może sporo zrobić w polityce, szczególnie w tych ciężkich czasach. Brad wystartuje w wyborach do Senatu i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2016 roku powalczy o stanowisko Prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Wyobrażacie to sobie...? Prezydent Brad Pitt? Brzmi mocno surrealistycznie. W każdym razie Angelina miałaby wreszcie przynajmniej prezydenta, którego by popierała. Z Obamą się jej jakoś nie układa.