Nie tylko Joanna Szczepkowska miewa problemy ze służbowym rygorem i dyscypliną w pracy. Niedawno nerwy poniosły także Renatę Dancewicz. Wprawdzie obeszło się bez pokazywania gołego tyłka, ale podobno było ostro.
Dancewicz pokłóciła się mocno z reżyserem sztuki. Doszło do awantury. Aktorka miała zagrać w warszawskim teatrze Kwadrat. Do współpracy jednak nie doszło, gdyż rzuciła dyrektorowi na biurko wymówienie i powiedziała, że więcej do niego nie wróci.
Po kilku tygodniach, kiedy emocje nieco przygasły, przemyślała sprawę i doszła do wniosku, że postąpiła zbyt pochopnie. Jak donosi Imperium TV, postanowiła wrócić i przeprosić za swoje porywcze zachowanie. Obyło się bez płaszczenia. Dyrektor w międzyczasie też bowiem uznał, że Dancewicz jest zbyt lubianą aktorką, żeby tak po prostu pozwolić jej odejść. Awantura rozeszła się po kościach.
Nie wiadomo, co sprowokowało aktorkę do tak wybuchowego zachowania. Na co stawiacie? "Różnice artystyczne"?