Kristen Stewart ponownie obrała sobie swój ulubiony cel narzekań, czyli media. W wywiadzie dla brytyjskiego magazynu E! wyznała, że nie podoba jej się to, jak wygląda jej życie. Ma dosyć promocji kolejnych filmów i pojawiania się na oficjalnych imprezach, bo czuje się na nich wyjątkowo niekomfortowo.
Obraz mnie, który widać w mediach jest stworzony ze zlepków wspomnień innych ludzi, miejsc, w których byłam i tego, co się o mnie mówi. Miejsca, które odwiedzam są przytłaczające i jednocześnie mało ważne, dlatego często palnę jakąś gafę. To już zawsze będzie mi wypominane – żali się Kristen.
Czego nie widać, to setki kamer i aparatów tuż przed moją twarzą, dziwne prywatne pytania oraz dziennikarze i fotoreporterzy wrzeszczący i obrażający mnie na czerwonym dywanie, którzy myślą, że to jedyny sposób, żebym zwróciła na nich uwagę. Te zdjęcia są takie dziwne. Na każdym z nich wyglądam, jakbym patrzyła, jak kogoś gwałcą. Często nie mogę tego znieść. To popieprzone. Nie takie życie sobie wymarzyłam.
Czy promocja Zaćmienia to najlepszy czas, żeby narzekać, że saga Zmierzch zrobiła z niej gwiazdę? Przypatrzmy się jej zdjęciom z czerwonego dywanu. Myślicie, że tak wyglądają świadkowie gwałtów?