Tak jak w przypadku poprzednich "Wiśniewskich" czyli Michała i Marty, znów poszło o to samo. Lider Ich Troje jest zazdrosny o karierę żony. Co gorsza, rozpowiada o tym na prawo i lewo. Zamiast chociaż udawać, że wspiera żonę w rywalizacji w programie Tylko nas dwoje, dolewał oliwy do ognia.
Myślę, że ten program to sukces Aniqi, a porażka Ani Wiśniewskiej - napisał na swoim blogu. Ania Wiśniewska nigdy by w tym programie nie wzięła udziału. Wokalistka Ich Troje zajęłaby się raczej pisaniem tekstów na nową płytę zespołu. Trzymałaby poziom, a tu niestety wokalistka pokazała ułomność, a i dodatkowo - chęć zaistnienia. I to się udało.
Jak zwykle nie wiadomo, o co mu chodzi, ale trudno uznać tę wypowiedź za miłą, budującą dla żony, a już na pewno nie za taktowną. Po co dzielił się tym publicznie? Być może z Anią mało już rozmawia? Jak twierdzą znajomi pary, na których powołuje się Fakt, rozwód wisi na włosku. Michał zawsze miał kłopot z zaakceptowaniem aspiracji zawodowych swoich żon. Psycholog zapewne miałby w tym względzie sporo do powiedzenia na temat jego samooceny.
Myślę, że czas na to aby Ania Wiśniewska prywatnie nią została, ale wyszła na estradę jako Aniqa - pisze Wiśniewski. I wtedy podjęła decyzję, czy mają sens słowa: Zawsze pójdę w twoją stronę... To ona musi podjąć decyzję.
Czyli albo podporządkować się mężowi albo się z nim rozwieść? Przyznacie, że nie brzmi to zbyt romantycznie.
Co wybralibyście na miejscu Ani?