Już myśleliśmy, że Dariusz Krupa nigdy nie odpowie na bolesne słowa, jakie przeczytał pod swoim adresem w licznych wywiadach Edyty Górniak. W końcu jednak nie wytrzymał. W nowej Angorze możemy przeczytać gorzką rozmowę z nim, w której przyznaje, co naprawdę sądzi o byłej żonie.
Nie chciałbym wchodzić w szczegóły rozstania, ale na pewno nie było ani uroczo, ani sielankowo - przyznaje. Musi upłynąć sporo czasu i towarzyszących mu przemyśleń mojej żony, żebyśmy mogli dojść do etapu, kiedy będziemy mogli normalnie rozmawiać.
Co Edyta powinna sobie przemyśleć?
Zapewniłem jej wszystko - zapewnia. Po koncercie czy trudnym dniu mogła wjechać za wysoką bramę i odciąć się od całego świata. Moja rodzina mieszkająca nieopodal, bardzo ją kochała. Byli gotowi wszystko dla niej zrobić. A ona bardzo źle ich potraktowała, złamała im serca.
Nie zauważyłem w domu złotej klatki - odpowiada na jej zarzuty. _**Edyta zawsze robiła to, co chciała. W efekcie była wobec mnie nieuczciwa.**_
Starałem się zrobić wszystko dla tego związku. Wydawało mi się, że już więcej zrobić nie mogę. Bardzo kochałem żonę. Tylko czasami dzieją się takie rzeczy, które psują dobre relacje i potrafią zniszczyć nawet największe uczucie. Mam jednak czyste sumienie, ponieważ próbowałem do końca nas ratować. Niestety, to mi się nie udało.
Najbardziej zaskoczyła nas jednak odpowiedź na tak zadane pytanie. Nie zaprzeczając ostremu stwierdzeniu dziennikarza Krupa tak naprawdę przyznał, że był traktowany przez żonę jak służący...
- Kiedy został pan już jej mężem, traktowała pana jak służącego. Nie przeszkadzało to panu?
- Kiedy kogoś kocham, oddaję mu serce i całego siebie. Nie czuję się wtedy wykorzystywany.
Współczujemy, że musi się tak publicznie poniżać.