Relacje Dody i jej nowego menedżera zaczęły psuć się znacznie szybciej niż z Mają Sablewską. Jarosław Burdek miał prawo poczuć się trochę niekomfortowo, kiedy na gali Eska Music Awards zaraz po dziękującej swojej menedżerce Agnieszce Chylińskiej, odezwała się prowadząca galę Doda.
Też bym tak chciała - mruknęła do mikrofonu. Co wzbudziło w niej zazdrość? Odbierająca statuetkę dla Artystki Roku Chylińska nie szczędziła serdecznych słów swojej menedżerce, Joannie Ziędalskiej: Joasiu, dziękuję ci za to, co zrobiłaś dla mnie - powiedziała wzruszona piosenkarka. _**Jesteś dla mnie mistrzynią świata!**_
Najwyraźniej Rabczewskiej daleko do podobnie zażyłych relacji z nowym menedżerem. A miało być przecież idealnie - doskonałe porozumienie i międzynarodowa kariera.
Joasia dbała o Agnieszkę, kiedy była w ciąży i nie koncertowała - mówią tygodnikowi Życie na gorąco znajomi Chylińskiej. W pierwszym okresie po urodzeniu synka wspierała radami i wiedzą z własnego doświadczenia.
Podobno Doda bardzo potrzebuje kogoś takiego. Kogoś, kto potrafi o nią zadbać. Na przykład dopilnować, żeby nie forsowała kręgosłupa. W końcu lekarze zagrozili jej ostatnio wózkiem inwalidzkim, o ile nie zrobi sobie dłuższej przerwy w koncertach. Doda podobno naprawdę się tym przejęła i nawet zastanawia się, jak mogłaby wykorzystać przymusową przerwę w pracy.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz to wyjazd za granicę do szkoły, w której nauczy się perfekcyjnie mówić po angielsku - mówi znajomy Dody.
Zdaniem tabloidu Doda tak bardzo potrzebuje kogoś, kto silną ręką pokieruje nią i jej karierą, że gotowa jest nawet spróbować podebrać Chylińskiej jej menedżerkę. W końcu to show-biznes. Nie ma miejsca na sentymenty.
Jak myślicie, czy powinna się na to zdecydować? Wolelibyście zajmować się karierą Agnieszki czy
Doroty?