Miley Cyrus nadal próbuje się lansować na poważną artystkę, dla której najważniejsze to być prawdziwą i szczerą wobec samej siebie. Ostatnio przywdziała ciemne stroje mając chyba nadzieję, że mało kto zauważy, że nadal robi muzykę, która najlepiej pasuje do stacji radiowych. W wywiadzie dla ostatniego numeru Billboard Magazine piosenkarka przyznała, że nagrywa komercyjne kawałki, ale od pozostałych plastikowych gwiazd różni ją to, że jej kompozycje są... głębokie.
Nie słucham muzyki pop, a to naprawdę dziwne dla kogoś, kto ją robi. Moja 13-letnia wersja by mnie za do pobiła. Wrzeszczałaby, że się sprzedałam i nie żyję według moich wartości - mówi Cyrus. Nie nagrywam muzyki dance, w której śpiewam o wychodzeniu do klubów, a wszyscy tam na mnie patrzą. Moja muzyka coś znaczy. Nie chcę sprzedawać blichtru i splendoru, bo nikt tak nie żyje. Wiele piosenek pop jest okropnie płytkich, ale moja muzyka taka nie jest.
Naprawdę? Przypomnijmy największy hit w karierze Miley: