Po śmierci Michaela Jacksona w mediach zaczęły pojawiać się spekulacje na temat jego testamentu. Początkowo twierdzono, że piosenkarz zmarł jako bankrut i nic nie zostawił trójce swoich dzieci. Potem utrzymywano, że fortunę podzielono między rodziców i rodzeństwo gwiazdora. Dziś wiadomo już, jaka była ostatnia wola Jacksona.
Prawnicy tragicznie zmarłego artysty ujawnili, że 13-letni Prince, 12-letnia Paris i 8-letni Blanket odziedziczyli ogromny majątek. Zarządzający finansami gwiazdora specjaliści wyprzedali pamiątki po nim, a także należące do niego posiadłości, aby spłacić wszystkie długi. Dzięki temu ocalono gigantyczne oszczędności piosenkarza, a także fundusze powiernicze jego dzieci. Według testamentu, który ma 23 strony, szacowana na 300 milionów dolarów fortuna Michaela została podzielona na trzy części: 40 procent otrzymały dzieci, 40 matka gwiazdora, a 20 procent przeznaczono na cele charytatywne.
Michael chciał, aby jego dzieci nigdy nie musiały ciężko pracować, ale żyły w spokoju i szczęściu – powiedział dziennikarzom prawnik gwiazdora. Matka i dzieci były mu najdroższe na całym świecie. Dlatego to oni dostali wszystko po jego odejściu.
Prince, Paris i Blanket otrzymają pełen dostęp do fortuny dopiero, gdy ukończą 21 lat. Do tego czasu odziedziczona przez nich suma znacznie się powiększy. Specjaliści przewidują, że gdy dzieci dorosną, mogą zostać nawet miliarderami...