Samolot, którym Kasia Cichopek i jej mąż wracali z Trójmiasta do Warszawy, znalazł się w zasięgu szalejącej nad stolicą niedzielnej burzy.
Chmury były tak ciemne, że nie widać było skrzydeł - napisała Cichopek na swoim blogu. Tylko raz na jakis czas błyskały pioruny.
Z racji niesprzyjającej pogody samolot nie mógł wylądować. Cichopek i Hakiel przeżyli ciężkie 40 minut.
Podczas lotu były turbulencje i nie mogliśmy wylądować - mówi Faktowi Hakiel. Samolot musiał krążyć nad Warszawą około 40 minut. To zrozumiałe, że z Kasią byliśmy przerażeni. Zostaliśmy tylko poinformowani, że musimy czekać. Nie były to nasze pierwsze turbulencje, ale na pewno nie jest to komfortowa sytuacja.
Jak wyznaje na blogu Kasia, na długo stracili zapał do samolotowych podróży:
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale nie powiem, strachu się najadłam. Na następną wyprawę jadę samochodem.