Po wykluczeniu z dalszego udziału w Tańcu z gwiazdami, Anna Samusionek udziela jednego wywiadu za drugim, wychodząc zapewne ze słusznego założenia, że za parę tygodni znowu nikt nie będzie chciał o niej czytać.
Czasopismu Świat i Ludzie opowiada o swoim konflikcie z byłym mężem:
Bezpiecznie poczuję się dopiero, kiedy sądownie ureguluję widzenia Angeliki z jej ojcem. Nie dopuszczę, żeby powtórzyła się sytuacja z czerwca ubiegłego roku. To zdarzenie fatalnie wpłynęło na moją córeczkę. Jest pogodnym dzieckiem, ale wciąż ma lęk, że kiedyś rozstaniemy się na dłużej. Krzywdy i winy należy wybaczać. Nie znaczy to jednak, że mamy pozwalać na naszą krzywdę, niszczenie nas i naszych dzieci. Nie chciałam wojny z byłym mężem. Chciałam, żebyśmy potrafili ze sobą rozmawiać i żeby on mógł się spotykać z dzieckiem. Okazało się to niewykonalne. Nie widzę w tym swojej winy.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale Samusionek powinna wziąć przykład z Mandaryny. Ona, chociaż tez nie może dogadać się z byłym mężem w sprawie dzieci, od dłuższego czasu nie traktuje ich jako tematu dla tabloidów i sposobu na "utrzymanie się" na okładkach programów telewizyjnych. Opowiadanie o tym, że dziecko jest pod stałą opieką psychologa, na pewno nie robi dobrze małej Angelice.