Okazuje się, że Edyta Górniak dopiero zaczyna mówić, co myśli o swoim byłym mężu. Jak wyznaje dziś w rozmowie ze swoim ulubionym Faktem, Darek unieszczęśliwiał ją i zmarnował wiele lat życia:
Jeszcze kilka miesięcy temu myślałam, że się z tego nie podniosę. Moi fani domyślali się i widzieli, bo oni znają mnie bardzo dobrze. Rozczytywali moje gesty, moje spojrzenia i sposób śpiewania. Kiedy czytałam fora internetowe, widziałam, że oni zaczynali już trzy, cztery lata temu rozgryzać różne sytuacje i dyskutować o tym. Pamiętam mocną reakcję fanów po TOPtrendach, kiedy wychodziłam z klatki. To było dwa lata temu, ale oni już wiedzieli, że coś się dzieje i zastanawiali się, dlaczego wybrałam symbol uwięzienia.
Dopiero lata ujawniły, dlaczego krzyczałam poprzez tą ciszę. Bardzo długo nie byłam szczęśliwa. Teraz mogę powiedzieć, że chowałam się za kolorami, kostiumami, za kontrowersją, za odwagą, ale taką pozorną. Chowałam się, bo nie chciałam, by ludzie mogli zajrzeć mi w oczy i zobaczyć to, czego nie powinni byli widzieć. Nie chciałam, żeby to widzieli. Radziłam sobie tak, jak potrafiłam. Tak jak każda kobieta, która musi się zmierzyć z rozdarciem, z rozczarowaniem, z pogrążeniem, z upokorzeniem i z rozstaniem. (...) Ja grałam podwójną rolę bardzo długo, bo nikt nie mógł wiedzieć o tym, co przeżywałam. I chyba udało mi się tę rolę odegrać właściwie.
Mocne słowa. Czy Krupa rzeczywiście jest aż taki potworem, który zabija radość życia kobiet, z którymi sypia?