Kiedy ponad rok temu jako pierwsi napisaliśmy o romansie Alicji Bachledy-Curuś i Colina Farrella, mało kto chciał w to uwierzyć. Tak się bowiem śmiesznie złożyło, że informację tę podaliśmy 1 kwietnia. Potem mało kto wróżył im dobrze. Znajomość naszej ułożonej rodaczki z największym imprezowiczem Hollywood, mającym na koncie krążące w sieci prywatne porno i nieślubne dziecko wydawała się raczej kolejnym wyskokiem, a nie czymś poważniejszym. Teraz, kiedy zostali rodzicami małego Henry Tadeusza, wszystko wygląda inaczej, a Farrell zapewnia, że związek z Polką bardzo go zmienił. Na lepsze.
Ala i Colin udzielili ostatnio wspólnego wywiadu włoskiemu Corriere della Serra. Irlandzki aktor opowiada w nim, jaki pozytywny wpływ miała na niego nowa dziewczyna:
_**Koniec z alkoholem, narkotykami i nieodpowiedzialnym życiem**_ - zapowiada i komplementuje swoja kobietę: Zakochałem się w prymusce, która mówi w pięciu językach i pisze wiersze. Moje życie zmieniło się na lepsze! Bajki zdarzają się naprawdę. Jestem wielkim szczęściarzem: ojcem dwóch wspaniałych synów, mam pracę, którą lubię. To, że z zrezygnowałem z upijania się i popadania w kłopoty to bardzo dobry pomysł.
Farrell opowiedział też o ojcostwie, które też bardzo go odmieniło:
Powinienem czuć się bardziej zmęczony, ale tak naprawdę wcale nie jestem. Przez te osiem miesięcy od czasu, kiedy Henry przyszedł na świat, nagromadziłem dużo pozytywnej energii**.**
W czasie zdjęć byliśmy z Alicją tylko przyjaciółmi - opisywał okoliczności poznania Alicji. To prawda, sporo czasu spędzaliśmy razem. Przyjdzie dzień, kiedy nasz syn będzie mógł obejrzeć ten film i dowiedzieć się, gdzie i jak mama i tata się poznali. Mam tylko nadzieję, że wtedy nie wyda mu się to idiotyczne.
Podczas wywiadu Bachleda nie mówiła zbyt wiele. Zapewniała jedynie, że jej partner zaczął dbać o siebie i ograniczył przeklinanie. Zapowiedziała też, że to jeszcze nie koniec zmian na lepsze...