Oficjalnym powodem jest awaria transformatora w jej domu. Villas pozdrowiła ich tylko z okna. Prawie jak papież.
Osoby, które przyjechały pod dom piosenkarki, czasem z odległych zakątków Polski, żeby złożyć jej życzenia z okazji 72. urodzin, nie kryją rozczarowania:
Przyjechałem do pani Violetty z Sosnowca. Jechałem pociagiem 6 i poł godziny - mówi Faktowi Dariusz Bednarski. Chciałem złożyć jej życzenia i poprosić o autograf.
Niestety nic z tego nie wyszło. Villas oświadczyła przez telefon reporterowi tabloidu, że nie spotka się z fanami, gdyż z powodu awarii prądu nie może się przygotować.
Nie jest tajemnicą, ze Villas wielką wagę przykłada do wizerunku. A bez prądu ani rusz - pisze wyrozumiale tabloid.
Biorąc pod uwagę, że fani zjawili się pod jej domem w środku dnia, to chyba dość kiepska wymówka. Można się umalować i ubrać nawet bez świecących żarówek, szczególnie, że dzień należał akurat do wyjątkowo słonecznych.