Prezeter, który chwalił się, że papież umierał oglądając go w telewizji (naprawdę - zobacz!), idzie za ciosem. Najwyraźniej postanowił zmonopolizować rynek żałobny w Polsce. Jego książka o tragedii pod Smoleńskiem została napisana i wydana w ekspresowym tempie. Szybszy był tylko Michał Wiśniewski ze swoją piosenką. Pewnie więc nieźle się na niej obłowi. Niestety, zawierała błędy.
Kuba Wojewódzki w Polityce wyśmiewał się z Kraśki, że książkę napisał pewnie już w marcu. Piotr chyba poczuł sie dotknięty, bo w dzisiajszym Super Exressie próbuje odpierać zarzuty, że żeruje na tragedii.
W Stanach takie książki pisze się w parę dni po wydarzeniu - broni się. Poza tym datę wydania ustaliło wydawnictwo... To nie jest opowieść o przebiegu wydarzeń na pokładzie samolotu, taka książka pewnie powstanie, za rok - obiecuje. Jest to opowieść o tych kilku dniach od 10 do 20 kwietnia. To zamknięta historia. Notatki do kolejnych stron książki miałem dawno, bo przecież przygotowywałem się do kolejnych wydań "Wiadomości".
Było masę tragicznych wydarzeń, których nie chciałbym relacjonować - zapewnia. Zupełnie przypadkiem znalazłem się w Tajlandii, gdzie zdarzyło się tsunami. Jechałem na sylwestra, a gdy wylądowałem, otrzymałem telefon, że muszę wrócić do pracy. Czasem takie wydarzenia doganiają dziennikarzy.
Jak myślicie, czy dorobi się na swojej nowej książce?