Od czasu wpadki z prowadzeniem po pijaku, Ilona Felicjańska stała się nadaktywna. Zasypuje tabloidy informacjami na swój temat i omawia z nimi wszystkie swoje plany. Zapewne wychodzi z założenia, że dzień bez jej zdjęcia w gazetach to dzień stracony. Można by pomysleć, że pijacki rajd i kłopoty z prawem to najlepsze co jej się ostatnio przytrafiło. Dzięki temu przecież wróciła na łamy prasy...
Zaledwie wczoraj pisaliśmy o tym, że modelka poinformowała Fakt o szczegółach jej wakacji na Majorce i dostarczyła prywatne zdjęcia. Niestety, to nie oznacza, że zamierza się na chwilę wyciszyć. Wręcz przeciwnie. Zasypuje taboid kolejnymi "newsami" ze swojego życia.
Mogę tylko potwierdzić, że na Majorce ze wspólnikami rozpoczynamy nowy duży projekt – mówi zadowolona w Fakcie. Jest duży i ważny dla mnie. Wierzę, że nadchodzi mój czas.
Jak wyjaśnia tabloid, chodzi o pomysł otwarcia kliniki odwykowej. Na Majorce... Jej przyjaciel, właściciel butiku w Mrągowie, ma mieć w niej połowę udziałów, a Ilona zamierza firmować projekt swoim skompromitowanym nazwiskiem.
Właśnie w tej sprawie prowadzili rozmowy w miejscowości Soller, położonej w północnej części hiszpańskiej wyspy - czytamy. Prywatne kliniki odwykowe to pomysł, który od dawna sprawdza się na Zachodzie. Wielu celebrytów za ciężkie pieniądze leczy się pod okiem terapeutów, często wracając do zdrowia na rajskich wyspach, w egzotycznej scenerii. W środowisku, w którym obraca się modelka, nie brakuje przecież osób uzależnionych i to nie tylko od alkoholu. Można założyć, że wielu z nich nie chcąc narażać się na zdemaskowanie w Polsce, wyjedzie się leczyć na Majorkę z dala od wścibskich oczu.
To chyba jeden z nielicznych sposobów, żeby zarobić na byciu alkoholiczką i jeżdżeniu po pijaku. Budujące.