W niedzielnym finale 11. edycji Tańca z gwiazdami minimalnie lepsza okazała się Julia Kamińska w parze z Rafałem Maserakiem. Pokonali Katarzynę Glinkę i partnerującego jej Stefano Terrazzino. Aktorka Tancerzy swoją porażkę zniosła zdecydowanie lepiej niż ponana przez Muchę Urbańska, która po programie uciekła i nie pojawiła się na afterparty.
Glinka chętnie pozowała fotografom, nawet się uśmiechała - a w krótkiej, ciekawie zdobionej czarnej sukience wyglądała uroczo. Oczywiście trudno spodziewać się po niej radości, ale trzeba przyznać, że trzymała się bardzo dobrze i z dużą klasą. Triumfująca Julka Kamińska wystąpiła w równie krótkiej, szarej, mocno zabudowanej kreacji z rękawami 3/4 oraz w płaskich baletkach (które będzie musiała nosić jeszcze długo - nie wiadomo, ile potrwa leczenie kontuzji, której nabawiła się w programie).
Która z nich Waszym zdaniem prezentowała się lepiej? Plus na pewno należy się Julii, która jeszcze kilka miesięcy temu raczej nie umiała się za dobrze ubrać... (zobacz: Ile w niej z "Brzyduli"?)