Kłopoty z kręgosłupem towarzyszą Dodzie niemal od początku jej kariery. Ostatnia poważna kontuzja miała miejsce kilka tygodni temu - Dorota wylądowała w szpitalu i przesunęła rozpoczęcie swojej nowej trasy koncertowej. Mimo zakazu lekarzy, którzy od lat odradzają jej chodzenie w butach na obcasach, nie umie z nich zrezygnować. Choć, jak sama przyznaje, stan jej zdrowia jest poważny.
- Tak to już jest, że ludzie jak ciężko chorują - ja też jestem ciężko chora, kilka razy w roku przybita do łóżka oglądam tylko i wyłącznie sufit - w związku z tym potrójnie zdaję sobie sprawę z tego cierpienia, które towarzyszy człowiekowi, no to jak tylko staję na nogi, to robię wszystko, aby tego cierpienia było jak najmniej - mówi w rozmowie z WpTv Rabczewska.
- Ale uspokój fanów, jest lepiej, będzie dobrze? - dopytuje dziennikarka.
- Nie no, nie będzie dobrze, choroba jest i nie zniknie, ale robię wszystko, aby ona nie szła po prostu w złym kierunku.
- A wysokie obcasy nie przeszkadzają?
- No wiesz co, no przeszkadzają, ale w życiu codziennym chodzę w płaskim obuwiu, natomiast na scenie oraz w jakichś takich sytuacjach jak ta, najlepiej czuję się na szpilce.
Biorąc pod uwagę fakt, że Doda sporo koncertuje i sporo "bywa", godzin spędzonych w szkodzących jej kręgosłupowi butach nazbiera się całkiem sporo. Jak myślicie, czy warto jest tak ryzykować? Szczególnie jeżeli ma się już naprawdę dużo.